Nie ma rodzica, który by się nie zmagał z buntem czterolatka. Wielu dorosłych próbuje krzykiem czy poganianiem dziecka poradzić sobie z takim zachowaniem 4-latka. Najczęściej jest tak, że takie metody stosuje się przez bardzo długi czas, nie zdając sobie sprawy, że nie tędy droga. Okazuje się, że osiemnaście lat wymuszania spokoju na dziecku nie działa, co gołym okiem można dostrzec po tym jak współcześni dorośli obchodzą się z własnymi emocjami, lądując z alkoholem w ręku a potem w rowie, bądź, dzięki Bogu, na psychoterapii.
Okazuje się, że to co pomaga uporać się z buntem 4-latka jest po prostu akceptacja, pozwolenie mu na ten bunt. Wynika to z samej racji tego, że czterolatek (czy też czternastolatek lub dwudziestoczterolatek) ma prawo ten opór odczuwać i okazywać, bo czy i osoba dorosła nie czuła nigdy buntu kiedy na przykład władza państwa kazała mu siedzieć w czterech ścianach podczas gdy chciało się wyjść chociażby do lasu? Czy i rodzic nie odczuł oporu kiedy w przeszłości jego rodzice zabraniali mu czegoś, co bardzo chciał zrobić? Tutaj nie chodzi o to, że dorośli chcieli go przed czymś obronić, lecz o to, co działo się kiedy się z nim szarpali, nie uznając słów jego niezgody. A co takiego się działo? Młody człowiek czuł się wtedy jeszcze bardziej wściekły, oburzony, ale też niezrozumiany oraz odtrącony, przy czym najczęściej zostawał z tymi trudnymi emocjami sam. Jasno dawało mu się odczuć, że nie ma tu miejsca na zrozumienie tego co tak naprawdę dzieje się w jego wnętrzu. Czy obecny dorosły rodzic w przeszłości jako zbuntowany 4-latek miał wtedy ochotę zaprzestać buntu? Ot tak przestawał się pieklić? Oczywiście, że nie. Jeśli w jednej chwili odechciewało mu się buntu, to tylko ze strachu przed pasem ojca.
Inaczej by wyglądało zachowanie 4-latka, gdyby jego rodzice daliby mu odczuć, że jego opór jest czymś naturalnym i że jest na nie miejsce w codziennym funkcjonowaniu rodziny. Należy też w sposób łagodny, acz stanowczy nauczyć dziecko, że nie każda forma okazywania buntu jest akceptowalna (np. wyzywanie rodziców w ich obecności), natomiast dobrze jest pozwolić zbuntowanemu 4-latkowi na przykład na boksowanie poduszki, obrażanie się, krzyczenie w swoim pokoju w ręcznik. Takie zachowania służą rozładowaniu złości, jednocześnie nikomu przy tym nie szkodzą. Podczas gdy dziecko uderza w poduszkę, wzrusza niedbale ramionami, tupie nogą czy też rzuca się na podłogę (rzucanie się dziecka na podłogę w sklepie też nikogo nie zabije, to tylko chwila dyskomfortu dorosłego, ten dyskomfort też nikogo nie zabije), liczy się, aby nie reagować impulsywnie.
Ponadto, zachowanie 4 latka nie bierze się znikąd i istotnym jest aby starać się je zrozumieć i zaakceptować. Być może dziecko nie chce jechać do babci, bo poprzednio babcia go czymś uraziła i nie przeprosiła? A może dziecko nie chce iść do przedszkola, ponieważ coś go wystraszyło dzień wcześniej? Warto by było zatrzymywać się nad takimi sytuacjami i wyjaśniać je dzieciom, jednocześnie dając im przyzwolenie na ich interpretację zdarzeń oraz na odczuwane emocje. Często też jest tak, że dziecko chce po prostu okazać swoją autonomię, zrobić coś na przekór i do tego również ma prawo. Należy to uznać, a gdy zaakceptuje się to już w pełni, to spokój odzyskuje dorosły jak i dziecko, więc w efekcie cała rodzina staje się szczęśliwsza.
Pokrótce, kluczem jest pozwolenie dziecku na czucie i zdrowe wyrażanie oporu. Istotne są też próby zrozumienia skąd ten bunt się bierze. Nie można sobie z czymś radzić, przy tym nie rozumiejąc natury i źródła tej rzeczy. Poradzić sobie z buntem czterolatka w pozytywny sposób to po prostu pozwolić dziecku na ten bunt, nie reagować, nie iść za impulsem, przeczekać, a potem, jeśli jest na to przestrzeń w sercu dorosłego oraz gotowość u dziecka, porozmawiać z nim w atmosferze delikatności i życzliwości.
a moim zdaniem właśnie nie powinno się ustępować i okazywać słabości, a to ciekawe